Ja jednak będę bronic Enrique, bo wprowadzał elementy komediowe ;-) już dawno tak sie nie usmiałam ze scen które w założeniu nie były śmieszne. A Enrique miał w każdej scenie taką samą minę czyli wydętą wargę.Sam film mi sie podobał choć najlepiej oglądać go po setce albo dwóch, wtedy już cie nie ruszają hektolitry krwi ani absurd i brak logiki w fabule.